Niejednokrotnie „zbyt duża czujność” pacjentów po chorobie nowotworowej może być dla lekarzy sytuacją urastającą do rangi problemu. Zwłaszcza gdy część pacjentów pojawiających się w gabinecie lekarskim dopomina się stale o kolejne badania kontrolne. Niemożność spełnienia takich próśb stanowić może problem natury etycznej dla tłumaczących się niejednokrotnie z odmowy lekarzy. Nie wolno jednak odmówić pacjentowi wystawienia skierowania na badanie, nie tłumacząc choremu przyczyn swojej decyzji. Przy tej okazji warto przypominać pacjentom, że uważne przyglądanie się własnemu ciału ma niejednokrotnie najwyższą wartość spośród wszystkich metod diagnostycznych.
Kolejne odniesienie do czujności onkologicznej dotyczy profesjonalistów medycznych przede wszystkim lekarzy. Zazwyczaj pacjenci onkologiczni zostają pod opieką poradni onkologicznych przez pierwsze pięć lub dziesięć lat po leczeniu onkologicznym, czasem nawet do końca życia. W tym okresie znajdują się oni pod specjalnym nadzorem specjalistów onkologów klinicznych, radioterapeutów, posiadających bogatą wiedzę i doświadczenie z zakresu onkologii oraz dysponujących sporymi możliwościami diagnostycznymi. Część z pacjentów, dla których leczenie onkologiczne kończy się wraz z radykalnie wykonanym zabiegiem, pozostaje w stałej kontroli w poradniach odpowiednich dla dziedzin zabiegowych. Ważne jest, by były to poradnie o charakterze onkologicznym, a nie „zwykłym”. Poradnia Chirurgii Onkologicznej bywa najczęściej lepszym miejscem do obserwacji pacjenta onkologicznego niż Poradnia Chirurgii.
W dość specyficznej sytuacji są lekarze POZ, na których przecież ciąży olbrzymia odpowiedzialność w zakresie czujności onkologicznej. Czymś, co zapewne ułatwia lekarzom pierwszego kontaktu rozpoznanie niepokojących syndromów mogących świadczyć o ewentualnej chorobie, jest znajomość swoich pacjentów. Dzięki wieloletnim kontaktom z pacjentami lekarze POZ są w stanie zauważyć niepokojące zmiany w samopoczuciu, wyglądzie czy zachowaniu swoich podopiecznych. Niestety zbyt mała (w ocenie między innymi samych lekarzy) ilość zajęć z zakresu onkologii na studiach medycznych to jeden z powodów, dla których lekarze podstawowej opieki medycznej mogą mieć problem z podejrzeniem lub postawieniem diagnozy nowotworowej.
Dość wąski wachlarz badań diagnostycznych, na podstawie których już w POZ można byłoby stwierdzić z bardzo dużym prawdopodobieństwem toczący się proces nowotworowy oraz zbyt długi okres oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty - to czynniki nie działające na korzyść pacjentów. Dotyczy to zwłaszcza wczesnej fazy choroby nowotworowej, w okresie gdy rzadko daje ona objawy możliwe do wykrycia na przykład podczas badania podmiotowego i przedmiotowego, a pacjent nie zgłasza żadnych dolegliwości bólowych. Choroba nowotworowa identyfikowana jest w POZ niejednokrotnie na etapie zaawansowania w stopniu III lub IV, a bezsprzecznie fakt ten determinuje przecież szanse na możliwość leczenia i wyzdrowienia. Środowisko lekarskie jest w tym zakresie dość podzielone. Nie brakuje głosów specjalistów, którzy zarzucają lekarzom POZ wspomniany brak czujności onkologicznej. Lekarze POZ odpierają stawiane im zarzuty podkreślając, że ich możliwości diagnostyczne bardzo często uniemożliwiają im samodzielne postawienie diagnozy.
Aktualnie największa odpowiedzialność za profilaktykę i wczesne wykrycie choroby nowotworowej spoczywa na lekarzach specjalistach i samych pacjentach. Jak dowodzą analizy Fundacji Onkologia 2025, w obszarze onkologii potrzebny jest powrót do koncepcji lekarza rodzinnego jako strażnika zdrowia rodziny.1
Bardzo potrzebną praktyką jest coraz bardziej powszechne rozwiązanie, jakim jest organizowanie przez Ministerstwo Zdrowia i Centra Onkologii szkoleń przeznaczonych dla lekarzy POZ. Program takich szkoleń zawiera tematykę m.in. z zakresu profilaktyki, diagnostyki onkologicznej, leczenia i opieki nad pacjentami po leczeniu onkologicznym. Lekarz POZ musi być odpowiednio przeszkolony, ale aby był skuteczny musi mieć także do dyspozycji odpowiednie narzędzia. O ile zakres świadczeń diagnostycznych pozostawia wiele do życzenia, o tyle bardzo przydatnym orężem w przyspieszeniu procesu diagnostyczno-leczniczego pacjentów jest niewykorzystywana w wystarczającym stopniu, nie lubiana przez wielu lekarzy Karta Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego.
O możliwościach jakie daje karta DiLO będą mogli Państwo przeczytać w artykule: „Jak skierować pacjenta na Szybką Terapię Onkologiczną”, do lektury którego Państwa zachęcam.
Źródło:
http://onkologia2025.pl/sef/1_43_